koobe

Kochamy czytać. W każdej postaci. I chcemy nauczyć się czytać jeszcze więcej. Nie znamy rozróżnienia na literaturę wysoką i niską. Ważne jest to, co książka może dać czytelnikowi. Literatura jest po to, żeby coś można było zmieniać. Żeby czytelnik po lekturze był kimś choć trochę innym niż przed: pewne rzeczy są dla niego mniej oczywiste, mniej jednoznaczne, inne zaś zyskują na klarowności. Jeśli książka nic we mnie nie zmieniła, to dla mnie jest bezużyteczna. Dlatego dobry poradnik może być dla mnie lepszy niż arcydzieło wychwalane przez krytyków. Lubimy ebooki . Uczymy się, że cały ten fetysz posiadania i gromadzenie zakurzonych tomiszczy to nie o to, o co nam chodzi. My chcemy czytać: zmieniać się, rozwijać, spotykać z nowymi światami, innymi punktami widzenia, zmieniać się, uczyć. Reszta jest drugorzędna. Kochamy ebooki za to, że mogą nam dać trochę przestrzeni w mieszkaniu. Oraz wygody w podróży. No i doskonale pasują do małej torebki czy dużej kieszeni. Kręgosłup jest wdzięczny! Audiobooki zaś towarzyszą naszym treningom. Przyjemne z przyjemnym! Wiemy jednak, że w natłoku obowiązków mało jest czasu na to, by zatopić się w lekturze w fotelu, owinąć kocem i przygotować czekoladę. Chcemy jednak szukać nowych metod na czytanie więcej: z jednej strony będziemy zastanawiać się nad tym, gdzie jeszcze można „upchnąć” chwilę lektury (na przystanku, w łazience, podczas prasowania), ale i jak wygospodarować sobie więcej czasu na porządne czytanie, skupienie tylko na lekturze).

Tak bardzo zen. Skup się, Leo Babauta (recenzja)

Tej łysej osoby nikomu nie trzeba przedstawiać. Leo Babauta, autor bloga zen habits, autor wielu książek i coach jest jednym z pierwszych i najbardziej popularnych zwolenników minimalizmu. Babauta powiada, mówiąc w skrócie, że less is more, a każdemu przyda się w życiu trochę ascezy.

 
Punkt wyjścia: diagnoza chaosu i rozproszenia
Żyjemy w świetnych czasach, mówi Leo, tylko nie do końca byliśmy przygotowani na technologiczny skok, który się dokonał. Przedmioty, które miały być naszymi narzędziami, stały się środkiem samym w sobie, co więcej, uzależniły nas od siebie. To mocne słowa, ale nie bezpodstawne: naprawdę jesteś trochę ćpunem i potrzebujesz działki: powiadomień, nowych informacji, zmiennych bodźców. Przez większość dnia siedzimy w sieci, kiedy zaś na chwilę odchodzimy od komputera, smartfon i tablet nie pozwalają nam zapomnieć o przymusie nieustannego podłączenia. Nie wszyscy może jesteśmy tak usieciowieni jak Chris Dancy (używający od 300 do 700 urządzeń i aplikacji, zarządzających każdym aspektem jego życia), ale i tak odczuwamy mocno konsekwencje życia w pół-wirtualnym świecie. Jedną z nich są problemy ze skupieniem. Przyzwyczajeni do wyskakujących okienek, podążania za linkami, nawyku sprawdzania poczty i programów społecznościowych, zafascynowani multitaskingiem oduczyliśmy się umiejętności wykonywania jednego zadania w jednym momencie. 
 
Jedna rzecz na raz
A to właśnie ta umiejętność jest według Babauty kluczem do szczęśliwego i produktywnego życia, w którym robisz coś realnie, zmieniasz świat, a nie jesteś nieustannie zmęczony, niedospany, zajęty, przepracowany i jednocześnie zalegasz z pracą. Rzecz w tym, by zajmować się tym, co robisz. Brzmi banalnie, ale tak naprawdę rzadko udaje nam się realnie być skupionym na jednej czynności. 
Jesz - jednocześnie oglądasz serial - o, kanapki ładne wyszły, wrzucę na insta - piszesz smsa - ogórek spadł pod kanapę, trzeba wyciągnąć - wracasz wzrokiem na ekran: to jednak on zabił! - zapominasz o ogórku (on sam przypomni Ci się za tydzień) - sprawdzasz, co tam na fejsie - myślisz, czy trzeba dziś zrobić pranie - o,już napisy - kanapki się skończyły. 
Babauta mówi: nie. 
Owszem: wykonywanie każdej czynności osobno zajmuje więcej czasu. Ale jednocześnie czas ten spędzony jest lepiej jakościowo.
Kiedy jednocześnie piszesz tekst, sprawdzasz pocztę, piszesz do klienta i pijesz kawę, nie możesz się skupić na żadnej z tych czynności. Jeśli jednocześnie biegniesz na bieżni i czytasz książkę - to ani ta lektura nie wzbogaci Cię tak, jakby mogła, ani trening nie będzie optymalnie efektywny. Jeżeli książka nie była warta tego, by poświęcić jej czas osobno, w skupieniu, to po co czytać ją w ogóle? Jeśli trening jest tak nieznośny, że musisz go zagłuszać, to po co Ci jest? 
Oszczędność czasu jest tu bardzo pozorna. Naprawdę nie zrobisz dużo twórczych, ważnych rzeczy, jeśli dzień będzie Ci upływał na odbieraniu, wysyłaniu i katalogowaniu maili, jak również oczekiwaniu na nie, odświeżaniu fejsa i podczytywaniu siedemdziesięciu rzeczy na raz, ale żadnej do końca. Po prostu trzeba się nauczyć robić jedną rzecz na raz. Brzmi prosto. Zaufajcie, wcale takie nie jest.
 
Less is more
Drugi wniosek, jaki płynie z tekstu Leo, to konieczność redukowania listy zadań. Jeśli Twój kalendarz pęka w szwach, a ściana jest pokryta tak grubą warstwą post-itów, że nie pamiętasz, na jaki kolor ją pomalowano, no trudno, żebyś był w stanie skupić się na jednej rzeczy - zewsząd otaczają Cię zadania do wykonania. Wyeliminuj je. 
Podobnie jak guru zarządzania sobą, Tim Ferris, Babauta zaleca po prostu redukcję: masa czynności, które wykonujemy każdego dnia, zajmuje dużo czasu i energii, a nie daje żadnych wymiernych efektów. Wywal je z listy. 
 
Jak nie bać się pustki
Uzależnienie od dystrakcji ma tę właściwość, że nawał zajęć chroni nas przed zadaniem sobie kluczowych pytań: po co to robię? Co w ogóle chciałbym robić? Przecież kiedy zaczynasz kompulsywnie zaglądać na wszytskie blogi jakie znasz w trakcie pisania pracy zaliczeniowej, to nie dlatego, że nagle zaabsorbował Cię mocno temat olejowania włosów, ale dlatego, że chcesz uciec przed dyskomfortem pisania tej nieszczęsnej pracy. Może temat w ogóle Cię nie interesuje? Odczuwasz zmęczenie? Wiesz, że i tak nikt nie doceni Twojej pracy? Boisz się porażki?
Prokrastynacja i dystrakcje to symptomy różnych niepewności i lęków, które - nieuświadomione - mogą długo żyć w nas i paraliżować nasze działania. To naturalne, że się boisz, męczysz, nudzisz. Ale jeśli tak jest, to może lepiej iść na basen albo do kina, zamiast pozorować pracę i marnować czas na przeskakiwanie między otwartymi kartami przeglądarki? 
Kiedy rezygnujesz z nawyków, chcesz robić mniej a staranniej, w Twoim życiu w naturalny sposób pojawi się więcej przestrzeni na refleksję, na uświadamianie sobie emocji. Staw temu czoła!
 
Triki
1 Wyznaczaj sobie dyżury bez internetu. Może to być kilka godzin lub dni, jak wolisz. Ale znajdź czas, kiedy świadomie jesteś poza siecią.
2 Skończ z pisaniem długaśnych list zadań. Zaplanuj ok. 3 rzeczy dziennie. 
3 Określ priorytety. Co jest dla Ciebie najważniejsze? Jak ta lista ma się do Twojego obecnego terminarza: czy nie poświęcasz za dużo czasu na rzeczy, które są nisko na liście priorytetów?
 
Czy warto to czytać?
Jeśli interesujesz się minimalizmem i uwiodły Cię takie pozycje jak "Minimalizm po polsku" czy "52 tygodnie", to zdecyduj się na tę pozycję. 
Innym zas na pierwszy rzut oka może się wydać nieco egzaltowana - do tego stylu trzeba się nieco przyzwyczaić. Jednak to pozycja warta uwagi.