koobe

Kochamy czytać. W każdej postaci. I chcemy nauczyć się czytać jeszcze więcej. Nie znamy rozróżnienia na literaturę wysoką i niską. Ważne jest to, co książka może dać czytelnikowi. Literatura jest po to, żeby coś można było zmieniać. Żeby czytelnik po lekturze był kimś choć trochę innym niż przed: pewne rzeczy są dla niego mniej oczywiste, mniej jednoznaczne, inne zaś zyskują na klarowności. Jeśli książka nic we mnie nie zmieniła, to dla mnie jest bezużyteczna. Dlatego dobry poradnik może być dla mnie lepszy niż arcydzieło wychwalane przez krytyków. Lubimy ebooki . Uczymy się, że cały ten fetysz posiadania i gromadzenie zakurzonych tomiszczy to nie o to, o co nam chodzi. My chcemy czytać: zmieniać się, rozwijać, spotykać z nowymi światami, innymi punktami widzenia, zmieniać się, uczyć. Reszta jest drugorzędna. Kochamy ebooki za to, że mogą nam dać trochę przestrzeni w mieszkaniu. Oraz wygody w podróży. No i doskonale pasują do małej torebki czy dużej kieszeni. Kręgosłup jest wdzięczny! Audiobooki zaś towarzyszą naszym treningom. Przyjemne z przyjemnym! Wiemy jednak, że w natłoku obowiązków mało jest czasu na to, by zatopić się w lekturze w fotelu, owinąć kocem i przygotować czekoladę. Chcemy jednak szukać nowych metod na czytanie więcej: z jednej strony będziemy zastanawiać się nad tym, gdzie jeszcze można „upchnąć” chwilę lektury (na przystanku, w łazience, podczas prasowania), ale i jak wygospodarować sobie więcej czasu na porządne czytanie, skupienie tylko na lekturze).

Im szybciej idę, tym jestem mniejsza (recenzja).

Kradnie cudze zęby. Dzwoni na informację, by zapytać o własny numer telefonu. Pozwala ukraść sobie sweter na spotkaniu seniorów. Poznajcie Matheę.   

Mathea twierdzi, że nigdy nigdzie nie pracowała. Jej życie oscylowało wokół męża, Epsilona, zatrudnionego w Urzędzie Statystycznym. Jednak ten umiera, a staruszkę ogarnia - skądinąd uzasadniony lęk - że nikt tego nie zauważy.

 

Mathea żyje w izolacji: odseparowana od innych szczelną barierą. W tym jej własnym świecie, pozlepianym ze wspomnień i fantazji, świecie absurdu i gorzkiej groteski, Mathea oczekuje samotnie na śmierć i wie, że nigdy nie zostanie zapamiętana. Nie został nikt, skoro jedyna osobą, z jaką obcowała, był ukochany, zmarły mąż.

 

Boi się innych. Ale boi się też świata bez innych. Krótko mówiąc, trwa w impasie. Wie, że sprzedawca z supermarketu za chwilę o niej zapomni, ale nie chce sie do niego odezwać: poprosić o reklamówkę czy otwarcie dżemu.

 

Mathea staje się niewidzialna: zarówno przez swój wiek, jak i przez fobię społeczną. To ktoś, z kim nic nie możemy zrobić. Nie możemy jej pomóc, bo nie wiemy, że tego potrzebuje czy chce. Nie możemy nawiązać z nia relacji, bo nas odepchnie (choć potem pewnie będzie żałować).

 

Właśnie z tego powodu zarysowana w "Im szybciej idę, tym jestem mniejsza" postać wydaje się interesująca: bo pokazuje, że są obok nas ludzie tak bezradni. I że my wobec nich jesteśmy bezradni. Nic nie można zrobić.

 

Wydaje się z tego krótkiego opisu, że to pozycja przerażająco smutna. Nic bardziej mylnego. Melancholia miesza się tu z humorem. Mathea mówi o sobie: “Jestem najzabawniejszą osobą, jaką poznałam”. Być może zmyśla labo żyje wspomnieniami, być może nie możemy jej jako narratorce ufać, ale to jedno zdanie z pewnością jest prawdziwe.