Jeśli nie czytaliście powieści Pilcha, to idźcie przedtem na film. Wizja Smarzowskiego jest z zupełnie innego porządku: nie ma tam lekkości dowcipu ani barokowej frazy - jest dotkliwa fizjologia i studium nałogu od środka.
W trybie “najpierw film, potem książka” można zobaczyć, jak Smarzowski wybiera i okrawa tekst Pilcha: w pewnym sensie powieść ma więcej aspektów, jest mniej jednoznaczna, a jednocześnie bardziej optymistyczna.
U Pilcha więcej jest bowiem urokliwej erudycyjnej jazdy (którą trudno byłoby oddać na ekranie, Smarzowski chyba i tak za bardzo zaufał dialogom Pilcha), filozoficzno-asocjacyjnych wędrówek, gdzie wódka zabiera nas w nieoczekiwane miejsca: z powrotem do Wisły, do Kołakowskiego czy Ciorana, do kolejnych pięknych (lub mniej) kobiet.
Widać też w “Pod mocnym aniołem” mocną próbę intelektualizowania nałogu, racjonalizacji: argumenty za piciem, które przewijają się przez strony książki, sa błyskotliwe i dowcipne zarazem. Na tym polega talent pisarski Pilcha: sprawia on, że to, co trudne, zdaje się łatwe; walczy ze smutkiem i poczuciem pustki kunsztowną, barokową frazą, dzięki które to wszystko, co poważne, ciężkie i nieznośne, moze zostać unieważnione.
"Napisałem, co napisałem,i wiedziałem, że dalsze pisanie będzie już mniej lub bardziej intensywnym powtarzaniem zaznanych doświadczeń. Człowiek pisze książkę i wydaje mu się, że gdy książka pójdzie między ludzi, to zmieni się świat – a to jest, zapewniam Cię, bardzo wielkie złudzenie. A pisać bez wiary, że pisanie zmieni świat, niepodobna.Bywałem z pięknymi kobietami, wypiłem morze gorzkiej żołądkowej, pracowałem ciężko i tarzałem się w lenistwie, słuchałem muzyki (muzyki najbardziej mi tu brakuje), czytałem klasyków, chodziłem na mecze piłkarskie, modliłem się w moim luterskim kościele i zdawało mi się, że o rzeczach tego świata wiem tyle, ile zostało mi przeznaczone. Wydawało mi się, że jestem wypełniony,
a byłem pusty, byłem jak miedź brzęcząca. (Jak mówi Pismo: choćbym pić przestał, a miłości bym nie miał, byłbym jako miedź brzęcząca, jako cymbał brzmiący)".
Smarzowski odbiera mu tę kluczową umiejętność. Odbiera po to, by pokazać inną prawdę, która dla niego jest dużo istotniejsza - mechanizm nałogu, działający pod tymi wszystkimi pięknymi zdaniami.